Badając tajemniczą wyspę spotykasz dziewczynę o rudych, kręconych włosach. Prosi cię ona o pozbieranie wszystkich płatków róży, w których zaklęta jest klątwa. Przenosisz się zatem z jednego miejsca w drugie. Całe zadanie nie polega jednak wyłącznie na odnalezieniu 33 płatków róży. Są one bowiem zamrożone podobnie jak i całe otoczenie, więc aby je zdobyć trzeba pozbyć się lodowej pokrywy. Klikając na różę cały lodowy krajobraz zaczyna topnieć i wraca do życia. Oprócz poszukiwania płatków róży, w toku gry natrafiamy na różne, skomplikowane łamigłówki. Są one bardzo przyjemne jako, że wtapiają się zarówno w fabułę jak i miejsca gry.

Jedynym, lecz dość niezgrabnym niedociągnięciem „Love Chronicles: The Sword and The Rose”, jest brak objaśnień do sposobu działania mini-gier. Natkniemy się tu na kilka łamigłówek, których mechanikę ciężko rozgryźć samemu, a na jakiekolwiek wskazówki czy podpowiedzi nie mamy co liczyć. Co więcej, nie wolno wracać do poprzednich lokacji.

Szata graficzna jest więcej niż niesamowita. Ten dość wyszukany, ręcznie malowany styl nie krępuje poszukiwacza ukrytych obiektów, który przywykł najwyżej do wizualizacji fotorealistycznej. W grze nie ma podkładu głosów jednakże muzyka w tle jest dyskretna acz kunsztowna i zapewnia odpowiedni kontekst. Nic bardziej nie drażni ucha jak dźwięki psujące sens gry.